Strony

czwartek, 5 maja 2016

PKP... Joanka Z.

Witajcie,

mamy już 5 dzień maja, a więc czas na kolejny wywiad z fantastyczną, kreatywną i przedsiębiorczą Pomorzanką. Tym razem Gościmy u siebie kogoś wyjątkowego, szczególnie bliskiemu nam i naszemu blogowi... Kogoś, bez kogo Pomorze Craftuje nie byłoby takie samo ;) Fenomenalną mistrzynię maszyny do szycia, która do naszego bloga wnosi mnóstwo pozytywnej energii i masę fantastycznych pomysłów, również w formie kursów DIY, które dla nas przygotowuje... Artystkę z zawodu i z zamiłowania... Prawdziwą kobietę biznesu, która z własnej pasji stworzyła rozpoznawalną marke szyciowych cudeniek. Mam nadzieję, że ten wywiad pozwoli Wam poznać Ją trochę bliżej :) 

Przed Wami Joanka Z :)



Kiedy i jak zaczęła się Twoja przygoda z rękodziełem?

Początek historii jest typowy: od dziecka lubiłam rysować, kolorować, wycinać z papieru kości dinozaurów, robić ubranka dla lalek, później ¬¬ przyszedł czas ręcznie robionych  prezentów dla rodziny i znajomych. Zaczęłam robić biżuterię , liznęłam decoupage’u. Tak na serio zajęłam się rękodziełem podczas studiów - zamiast pisać licencjat zaczęłam szyć i to mnie wciągnęło.  Zaczęło się od uszycia torby - nie chciałam wydać dużo pieniędzy, nie podobało mi się też nic dostępnego w galeriach. Później zaczęłam przerabiać wszystkie możliwe ubrania, szyłam też od podstaw. Założyłam bloga dla motywacji i wsiąkłam!




Forma rękodzieła, która z pewnością jest najbliższa Twojemu sercu to szycie. Czy są jednak inne rodzaje craftowej aktywności, którym lubisz się oddawać?

Na chwilę obecną realizuję się głównie szyjąc, to lubię najbardziej. Raz na jakiś czas coś narysuję, wyszyję, pogrzebię w skórze, zajmę się meblami, czasem pobawię się lustrzanką, ale to raczej sporadyczne działania.  Jedno jest pewne: to, czego nie umiem totalnie to dzierganie na drutach, wszystko inne mi wychodzi.




Studiowałaś malarstwo na gdańskiej ASP. Jak od pędzli i farb przeszłaś do maszyny do szycia, nici i tkanin? Czy Twoje wykształcenie pomaga Ci w tworzeniu? 

Myślę, że pędzle i farby nie mają u mnie dużo wspólnego z szyciem, tylko raczej chęć robienia wszystkiego samemu, rzetelnie. ASP na pewno wyrobiła we mnie cierpliwość i ugruntowała troskę o zestawienie faktur,  wzorów i kolorów. Szybko porzuciłam malarstwo, na rzecz historii sztuki, ponieważ tak naprawdę bardziej interesowała mnie historia, technologia i warsztat rzemieślniczy niż spełnianie się jako „artystka”. Ale wrażliwość kolorystyczna została. Często kiedy uzgadniam z klientami  szczegóły dostaję informację: „ufam Pani, Pani najlepiej dobierze kolory, proszę zrobić tak, jak Pani uważa”, nie spotkałam się nigdy z rozczarowaniem. Dziś mogę o sobie śmiało powiedzieć, że czuję się dobrym, świadomym tego co robi, rzemieślnikiem. 



Jak wygląda Twój warsztat pracy? Czy jest coś, bez czego nie wyobrażasz sobie pracy?

Od niedawna cieszę się własną pracownią – mam swój własny, duży kąt, gdzie mogę swobodnie działać, gdzie maszyna stoi luzem i nie przygniata mnie wieża materiałów. Na chwilę obecną nie wyobrażam sobie pracy bez tego miejsca, bez yerby i mojego Męża, który dzielnie pomaga mi w krojeniu materiałów i przygotowywaniu produktów.  




Tworzone przez Ciebie prace są oryginalne i z pewnością rozpoznawalne. Jak opisałabyś swój styl? Czy jest ktoś lub coś, co stanowi dla Ciebie szczególną inspirację?

Tak, często spotkałam się z określeniem, że moje rzeczy są „joankowe”, co mnie zawsze cieszy, bo widocznie to, co robię odzwierciedla to, kim jestem i co lubię. Na czym polega „joankowość”? Łączy w sobie naturalność tkanin, wygodę i praktyczność, jest mieszanką stylu boho i folk. Jestem perfekcjonistką, więc każdy produkt wykonany jest do tego solidnie i z sercem – od pierwszych cięć po opakowanie. Inspiruję się otaczającą mnie przyrodą (uwielbiam leśne i polne motywy), a moim niedoścignionym wzorem jest od lat studiów mój król rękodzieła XIX w – William Morris, ojciec ruchu odnowy rzemiosł Arts& Crafts, który tworzył przepiękne kwieciste wzory. 




Ze swojej pasji do szycia uczyniłaś sposób na życie. Joanka Z. to marka rozpoznawalna przez miłośników oryginalnych, szychowych gadżetów. Jak powstała Twoja firma?

To nie był zaplanowany ruch. Niektóre marki są specjalnie kreowane, powstają w przemyślany wcześniej  sposób. Szyłam i szyję nadal z pasją. W pewnym momencie coraz więcej osób było zainteresowanych chęcią kupna robionych przeze mnie rzeczy, postanowiłam więc działać uczciwie, legalnie i założyłam firmę z dnia na dzień, bez kombinowania z pozyskiwaniem środków itp. (i tak by mi nie przysługiwały). Nazwa „Joanka Z.” przylgnęła do mnie, jestem po niej rozpoznawana mimo zmiany nazwiska z „Z.”na „J.”, a to jak się rozkręciła pozwoliło mi porzucić moje pół etatu i zająć się w pełni tym, co kocham i dawać tym radość innym.




Co możemy znaleźć w „joankowej” ofercie? Dla kogo przeznaczone są tworzone przez Ciebie przedmioty?

Wiodącym produktem, po którym jestem najbardziej rozpoznawalna są saszetki – nerki. Szyję głównie akcesoria, które łączą w sobie nie tylko „joankowy” klimat, ale są przede wszystkim wygodne i praktyczne: ciepłe bawełniane kaptury, torby, kosmetyczki, portfele, pokrowce na maty do jogi/ćwiczeń  oraz odblaskowe opaski i breloki (szczególnie lubiane są odblaskowe liski). Najczęstszym klientem są osoby, takie jak ja: osoby aktywne, ceniące wypoczynek na świeżym powietrzu, młode mamy, osoby lubiące rękodzieło w etnicznym, naturalnym klimacie. Zgłasza się do mnie tak naprawdę sporo różnych osób, bo mój wachlarz możliwości jest spory. Często przyjmuję indywidualne zamówienia np. na maskotki czy zabawki sensoryczne (kostki, książeczki), które po opublikowaniu ich na blogu zaciekawiły wielu rodziców.    




Gdzie można kupić Twoje prace? 

Można znaleźć je w sklepie internetowym: joanka-z.pl, tutaj jest dostępna najbardziej aktualna oferta i unikaty, których nie umieszczam w innych miejscach. Produkty są dostępne również na wiodących platformach z rękodziełem: DaWanda, ArtMadam, Decobazaar, Etsy, a także stacjonarnie w Trójmieście: w sklepach Elska oraz w Galerii Saspere centrum Gdańska. Można spotkać mnie również osobiście na targach z rękodziełem w Trójmieście.



Prócz przedmiotów, które można znaleźć w ofercie sprzedażowej Twojej firmy, tworzysz też inne przedmioty, np. fantastyczny, recyklingowy dywan, który przygotowałaś na ostatnie kolorystyczne wyzwanie na blogu PC. Skąd czerpiesz pomysły na takie nietypowe realizacje?

Życie mnie do nich pcha ;) Tak naprawdę jestem skąpcem, nie lubię wydawać pieniędzy na coś, co wiem, że mogę zrobić sama. Ogromnym motorem napędowym jest kupione mieszkanie, w które musimy z Mężem włożyć sporo pracy, wynikiem tego jest np. wspomniany dywan. Szyję poduszki, obijamy na nowo pufy  - staramy się działać po kosztach, a jednocześnie mieć rzeczy w takim duchu, jakim chcemy. Lubię działać w sposób ekologiczny, recyklingowy i przerabiam to, co mam na coś ciekawego.



Opowiedz nam jeszcze troszkę o sobie… Czy masz jakieś inne, niecraftowe hobby? Co robisz w wolnym czasie? 

Jak tylko Mąż wygoni mnie od maszyny to spędzam aktywnie czas poza domem. Mieszkam na granicy lasu – zwykle dreptam po ścieżkach, jeżdżę na rowerze, doszkalam się w zakresie zielarstwa i marketingu. Ostatnio mocno chłonę wiedzę w zakresie roślin – znoszę do domu różne chwasty i robię z nich przetwory, miody, kosmetyki. Wieczory i weekendy spędzam z Mężem i znajomymi, głównie w plenerze i z plecakiem, biorąc z życia ile się da!


Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o Asi, Jej twórczości i Jej firmie, zajrzyjcie koniecznie na "joankowy" blog. Znajdziecie tam mnóstwo świetnych prac i cudownych inspiracji --> klik, klik

Razem z Joanką zapraszamy też na Jej firmową stronę --> klik, klik Jeśli spodobały się Wam produkty made by Joanka Z. na stronie znajdziecie informacje, jak i gdzie możecie stać się ich właścicielami :)

Żeby być na bieżąco ze wszystkim, co związane z Joanką, koniecznie polubcie profil pracowni na Facebooku --> klik, klik

I zajrzyjcie do nas już niedługo, bo Asia przygotowała dla Was jedyne, niepowtarzalne i bardzo joankowe wyzwanie :)

Pozdrawiam majowo,

5 komentarzy:

  1. Przyznam się bez bicia, że post dziś dopiero przeczytałam i tak patrzę na zdjęcia.. i myślę "już je gdzieś widziałam.. i te nerki też", a tu się okazuje, że podczas Szamochodów na Stoczni 2 będzie można Panią spotkać :D Z zachwytem przeglądałam Pani stronę internetową :) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Joankę :)

    OdpowiedzUsuń

dziękujemy, że jesteś z nami :) - DT PC